Warunki Dobrej Spowiedzi
DROGA POJEDNANIA - JAKIE WARUNKI
Zgłębiając ten temat natknęłam się na zamienną nazwę dotyczącą „pięciu warunków dobrej spowiedzih. Inaczej można mówić o „pięciu aktach penitentah, gdyż to człowiek stoi w centrum tego sakramentu. Człowiek jest podmiotem i to on góruje nad warunkami a nie warunki nad nim. To człowiek musi niejako odnaleźć w sobie te warunki, które poprowadzą go ku pojednaniu z Bogiem, z ludźmi, z samym sobą.
Myślę, że do tej delikatnej materii, jaką jest spowiedź, powinno się podchodzić nie tyle „skarbczykowoh (czytając rachunek sumienia i żal za grzechy ze skarbczyka) a bardziej indywidualistycznie, poznając siebie, swoje rzeczywiste niedoskonałości. Stać się właśnie tym podmiotem, sprawczą siłą pojednania we współpracy ze Stwórcą. Bo jak pisze Edward Stachura : "Każdy gnębiony sam musi swojego demona rozszyfrować, żeby móc nie dać się mu gnębić. Demonów jest mnogość i rozliczność. Np. demon pieniądza, demon gonitwy za władzą, demon gonitwy za sławą, lepki demon lenistwa, słodki demon marzenia, tani demon nienawiści, przemądrzały demon nauki i tak dalej demonicznie". Grzechy to często wierzchołki gór lodowych (naszych postaw, dyspozycji, przyzwyczajeń). I tu leży rzeczywisty fundament naszej duchowej pracy. Bóg chce przemieniać w nas wszystko, wejść do naszego podziemia (do naszej zaśmieconej podświadomości). Co zatem robić?
Pomóc nam może Słowo Boże, rozważane i medytowane przed spowiedzią. Np. medytowanie pragnienia trwania w przymierzu z Bogiem (Rdz 9,8-15) z dzisiejszej Ewangelii albo słów Psalmu (Ps 25,4-9) może przynieść nam ulgę i wyznaczać drogę.
Poza tym przy autoanalizie dotyczącej natury grzechów mogą nam być pomocne kierunki nazywane potocznie "pięcioma warunkami dobrej spowiedzi", o których wspomniałam już na początku artykułu. Jakie to kierunki?
Myślę, że do tej delikatnej materii, jaką jest spowiedź, powinno się podchodzić nie tyle „skarbczykowoh (czytając rachunek sumienia i żal za grzechy ze skarbczyka) a bardziej indywidualistycznie, poznając siebie, swoje rzeczywiste niedoskonałości. Stać się właśnie tym podmiotem, sprawczą siłą pojednania we współpracy ze Stwórcą. Bo jak pisze Edward Stachura : "Każdy gnębiony sam musi swojego demona rozszyfrować, żeby móc nie dać się mu gnębić. Demonów jest mnogość i rozliczność. Np. demon pieniądza, demon gonitwy za władzą, demon gonitwy za sławą, lepki demon lenistwa, słodki demon marzenia, tani demon nienawiści, przemądrzały demon nauki i tak dalej demonicznie". Grzechy to często wierzchołki gór lodowych (naszych postaw, dyspozycji, przyzwyczajeń). I tu leży rzeczywisty fundament naszej duchowej pracy. Bóg chce przemieniać w nas wszystko, wejść do naszego podziemia (do naszej zaśmieconej podświadomości). Co zatem robić?
Pomóc nam może Słowo Boże, rozważane i medytowane przed spowiedzią. Np. medytowanie pragnienia trwania w przymierzu z Bogiem (Rdz 9,8-15) z dzisiejszej Ewangelii albo słów Psalmu (Ps 25,4-9) może przynieść nam ulgę i wyznaczać drogę.
Poza tym przy autoanalizie dotyczącej natury grzechów mogą nam być pomocne kierunki nazywane potocznie "pięcioma warunkami dobrej spowiedzi", o których wspomniałam już na początku artykułu. Jakie to kierunki?
Droga pojednania – Rachunek sumienia
1. Rachunek sumienia
2. Żal za grzechy
3. Mocne postanowienie poprawy
4. Wyznanie grzechów
5. Zadośćuczynienie
2. Żal za grzechy
3. Mocne postanowienie poprawy
4. Wyznanie grzechów
5. Zadośćuczynienie
Rachunek sumienia jest całościowym spojrzeniem na swoje życie i dostrzeganiem zarówno jego pozytywnych, jak i negatywnych aspektów, wad, zalet, dobrych i złych skłonności. Wydaje się więc, że najpierwszym warunkiem (jeszcze przed rozważaniem swoich grzechów) powinno być spojrzenie na siebie "okiem Boga". Bóg patrzy na nas z głęboką miłością więc myślę, że i my powinniśmy się uczyć tej zdrowej miłości ku sobie.
Poza tym nieustannie być w dziękczynnej postawie wobec Stwórcy i wobec świata. "Dobrze jest dziękować Panu" (Ps 92,2). Wdzięczni – stajemy się wewnętrznie piękni i odporni na różne duchowe choroby.Święci wiedzą więcej i są pewni, że "utkani jesteśmy z miłości" (zauważyła św. Katarzyna ze Sieny), a Bóg naprawdę dni nasze nasyca dobrami (Ps 103,3). W takim świetle (pewności o Bożej Miłości) człowiek może zacząć rozważać swoją grzeszną naturę. Na tej drodze poznania Słowo Boże może nam być drogowskazem. "Beze mnie nic nie możecie uczynić" (J 15,5) to zachęta dla naszych dusz. Prosząc o łaskę poznania grzechów, otwieramy się na działanie Ducha Św.
Duch Św. przezwycięża nasze zaślepienie i sprawia, że człowiek przestaje sam sobie schlebiać a także zaczyna widzieć swoje życie w prawdzie. Prawda staje się wyznacznikiem rachunku sumienia. Człowiek nie może siebie ani umniejszać ani też ubóstwiać. Mówi się potocznie, że „każdy ma swojego trupa w szafieh – to między innymi może być prawda o nas samych. Być może "ten trup ma ujrzeć światło dzienne". Być może chcemy coś ukryć przed Stwórcą, przed innymi, przed sobą. Inni ludzie, konkretne wydarzenia to często lustro naszej grzeszności. Winniśmy analizować swoje relacje na liniach: Stwórca – ja, Rodzina – ja, przyjaciele i znajomi – ja, współpracownicy – ja.
Wzywanie Ducha Św. i pragnienie poznania grzechów da nam na pewno łaskę. Bóg z pewnością do nas przemówi: w Piśmie Św., modlitwie, liturgii czy ulubionej lekturze. Trzeba ponawiać prośbę: "Zbadaj mnie Boże, i poznaj me serce, doświadcz i poznaj moje troski, i zobacz czy jestem na drodze nieprawej, a skieruj mnie na drogę odwieczną" (Ps 139). Mogą też nam być też pomocne: Dekalog, przykazania kościelne, rozważanie grzechów głównych, udział w nabożeństwach pokutnych (Droga krzyżowa, Gorzkie Żale), pytania z modlitewników. Myślę, że warto tkwić w tym rachunku sumienia przez jakiś czas, "pobyć na tej pustyni" a także wypracowywać w sobie coraz większą wrażliwość na naturę grzechów a więc umieć odróżniać grzechy lekkie od ciężkich, pamiętając o tym, że te drugie "uśmiercają naszą więź z Bogiem" (KKK 1855).
Św. Ignacy Loyola polecał robić codzienny rachunek sumienia. Uczymy się wtedy znajdować Boga we wszystkim. Można go robić np. kwadrans przed zaśnięciem. Wspomniany święty nadał mu kształt pięciu punktów: dziękować Bogu za otrzymane dobrodziejstwa, prosić Boga o łaskę poznania grzechów, żądać od duszy swojej zdania sprawy z całego dnia (myśli, słów, uczynków), prosić Boga o przebaczenie win, postanowić poprawę przy jego łasce. Warto być cierpliwym i wytrwałym a wówczas "nasze zranienia będą powoli przemieniane w perły".
Poza tym nieustannie być w dziękczynnej postawie wobec Stwórcy i wobec świata. "Dobrze jest dziękować Panu" (Ps 92,2). Wdzięczni – stajemy się wewnętrznie piękni i odporni na różne duchowe choroby.Święci wiedzą więcej i są pewni, że "utkani jesteśmy z miłości" (zauważyła św. Katarzyna ze Sieny), a Bóg naprawdę dni nasze nasyca dobrami (Ps 103,3). W takim świetle (pewności o Bożej Miłości) człowiek może zacząć rozważać swoją grzeszną naturę. Na tej drodze poznania Słowo Boże może nam być drogowskazem. "Beze mnie nic nie możecie uczynić" (J 15,5) to zachęta dla naszych dusz. Prosząc o łaskę poznania grzechów, otwieramy się na działanie Ducha Św.
Duch Św. przezwycięża nasze zaślepienie i sprawia, że człowiek przestaje sam sobie schlebiać a także zaczyna widzieć swoje życie w prawdzie. Prawda staje się wyznacznikiem rachunku sumienia. Człowiek nie może siebie ani umniejszać ani też ubóstwiać. Mówi się potocznie, że „każdy ma swojego trupa w szafieh – to między innymi może być prawda o nas samych. Być może "ten trup ma ujrzeć światło dzienne". Być może chcemy coś ukryć przed Stwórcą, przed innymi, przed sobą. Inni ludzie, konkretne wydarzenia to często lustro naszej grzeszności. Winniśmy analizować swoje relacje na liniach: Stwórca – ja, Rodzina – ja, przyjaciele i znajomi – ja, współpracownicy – ja.
Wzywanie Ducha Św. i pragnienie poznania grzechów da nam na pewno łaskę. Bóg z pewnością do nas przemówi: w Piśmie Św., modlitwie, liturgii czy ulubionej lekturze. Trzeba ponawiać prośbę: "Zbadaj mnie Boże, i poznaj me serce, doświadcz i poznaj moje troski, i zobacz czy jestem na drodze nieprawej, a skieruj mnie na drogę odwieczną" (Ps 139). Mogą też nam być też pomocne: Dekalog, przykazania kościelne, rozważanie grzechów głównych, udział w nabożeństwach pokutnych (Droga krzyżowa, Gorzkie Żale), pytania z modlitewników. Myślę, że warto tkwić w tym rachunku sumienia przez jakiś czas, "pobyć na tej pustyni" a także wypracowywać w sobie coraz większą wrażliwość na naturę grzechów a więc umieć odróżniać grzechy lekkie od ciężkich, pamiętając o tym, że te drugie "uśmiercają naszą więź z Bogiem" (KKK 1855).
Św. Ignacy Loyola polecał robić codzienny rachunek sumienia. Uczymy się wtedy znajdować Boga we wszystkim. Można go robić np. kwadrans przed zaśnięciem. Wspomniany święty nadał mu kształt pięciu punktów: dziękować Bogu za otrzymane dobrodziejstwa, prosić Boga o łaskę poznania grzechów, żądać od duszy swojej zdania sprawy z całego dnia (myśli, słów, uczynków), prosić Boga o przebaczenie win, postanowić poprawę przy jego łasce. Warto być cierpliwym i wytrwałym a wówczas "nasze zranienia będą powoli przemieniane w perły".
Droga pojednania – Żal za grzechy
1. Rachunek sumienia
2. Żal za grzechy
3. Mocne postanowienie poprawy
4. Wyznanie grzechów
5. Zadośćuczynienie
2. Żal za grzechy
3. Mocne postanowienie poprawy
4. Wyznanie grzechów
5. Zadośćuczynienie
Żal za grzechy to płacz duszy. W naszym życiu płaczmy z różnych powodów. Płaczemy: bo jest nam źle, bo cierpią nasi bliscy, bo w naszych rodzinach dzieje się źle, bo jest przemoc, rozwody, bo na świecie są wojny i klęski. Płaczemy bądź zewnętrznie, bądź wewnętrznie. Z wnętrza rodzi się płacz duszy. Gdy się nad nim zastanowićc to wynika on chyba z tęsknoty za Bogiem, z tęskny za przyjaźnią i bliższą relacją osobową ze Stwórcą.
Żal za grzechy ma za zadanie odbudować tę naszą zerwaną więź z Bogiem. Błogosławieni, którzy płaczą" (Mt 5,4). Czym jest prawdziwy żal? Wg KKK (nr 1451): "żal za grzechy to ból duszy i znienawidzenie popełnionego grzechu z postanowieniem nie grzeszenia w przyszłości".W Ewangelii spotykamy dwa rodzaje żalów: Judaszowy i Piotrowy. Judasz po grzechu zdrady przychodzi z żalem i goryczą w sercu do faryzeuszów i rzucając srebrnikami mówi: "zgrzeszyłem wydając krew niewinną i odszedł stamtąd i powiesił się" ( Mt 27,4-5).
Wpada on w chore poczucie winy, nie widzi szans powrotu. Jego żal jest więc egocentryczny, pyszny, a zarazem destrukcyjny. Żal Piotrowy jest inny, choć jego grzech też jest wielki (trzykrotnie zapiera się Mistrza, zasłaniając się przy tym przysięgami i zaklęciami). Kiedy jednak pianie koguta uświadamia mu grzech, wychodzi na zewnątrz i gorzko płacze (Łk 22,62). Płacze, ale nie rozpacza. Piotr odrywa się od grzechu, by skupić się przede wszystkim na Bogu i jego miłosierdziu. Św. Jan Vianney powiedział kiedyś: "Mówi się, że wielu się spowiada, ale mało nawraca. Sądzę, że niewielu ludzi spowiada się, żałując naprawdę".
Często przy spowiedzi kierujemy się właśnie motywami ziemskimi: "nie sprawdziłem się", „co oni o mnie pomyśleli". Niektórzy skarżą się: "nie czuję boleści duszy z powodu swego grzechu".
Żal jest doświadczeniem złożonym, dynamicznym. Mówiąc: "Nie czuję żalu", opisujemy własne emocje. Żal jednak jest przede wszystkim aktem wiary, a nie doświadczeniem uczuciowym. Dlatego możemy wzbudzić w sobie żal także wtedy, gdy nasza sfera uczuciowa ma upodobanie w grzechu i gdy tkwimy w rodzącej grzechy namiętności.Dobrze jest w sakramencie pojednania wyznać przywiązanie do namiętności, zadeklarować pragnienie wyzwolenia z owej namiętności.
Pomocą w dobrym przygotowaniu się do żalu za grzechy może być modlitwa króla Dawida, który popełnił straszny grzech, ale podobnie jak Piotr potrafił zapłakać nad swoim grzechem. Warto zatem przed spowiedzią świętą przeczytać Psalm 51. Żal za grzechy opisuje też prorok Joel: "Nawróćcie się do Mnie całym sercem, przez post i płacz, i lament; rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty" (Jl 2,12-13).
Żal w zewnętrznej formie wtedy dopiero ma swój sens religijny, kiedy dokonuje rozdarcia w moim sercu. Bo w sercu pojawiła się jakaś skamielina (namiętność), z której rodzą się grzechy. Ale łaska boża sprawia przemianę naszych serc: "Wyjmę z nich serce kamienne, a dam im serce z ciała" (Ez 11,19). Właśnie dlatego autentyczny żal za grzechy można nazwać skruchą: bo rzeczywiście kruszy on skamielinę. Tworzy nowe serce i nowego ducha – mówi prorok Ezechiel.
Jeśli moje serce zalega lodowiec – powiedziała kiedyś śp. Anna Kamieńska – to trzeba ten lód z siebie wypłakać. Reasumując, prawdziwy żal wypływa z miłości. Ciepło miłości topi lody. Miłość bowiem (oprócz uniesień) jest też sprawczynią smutku. Pisze o tym Apostoł Paweł: „Raduję się nie dlatego, żeście się zasmucili, ale żeście się zasmucili ku nawróceniu. Zasmuciliście się bowiem po Bożemu, tak iż nie ponieśliście przez to żadnej szkody. Bo smutek, który jest z Boga, dokonuje nawrócenia ku zbawieniuh (2 Kor 7-10). I tego "dobrego smutku", pełnego nadziei a nie rozpaczy życzę każdemu!
Żal za grzechy ma za zadanie odbudować tę naszą zerwaną więź z Bogiem. Błogosławieni, którzy płaczą" (Mt 5,4). Czym jest prawdziwy żal? Wg KKK (nr 1451): "żal za grzechy to ból duszy i znienawidzenie popełnionego grzechu z postanowieniem nie grzeszenia w przyszłości".W Ewangelii spotykamy dwa rodzaje żalów: Judaszowy i Piotrowy. Judasz po grzechu zdrady przychodzi z żalem i goryczą w sercu do faryzeuszów i rzucając srebrnikami mówi: "zgrzeszyłem wydając krew niewinną i odszedł stamtąd i powiesił się" ( Mt 27,4-5).
Wpada on w chore poczucie winy, nie widzi szans powrotu. Jego żal jest więc egocentryczny, pyszny, a zarazem destrukcyjny. Żal Piotrowy jest inny, choć jego grzech też jest wielki (trzykrotnie zapiera się Mistrza, zasłaniając się przy tym przysięgami i zaklęciami). Kiedy jednak pianie koguta uświadamia mu grzech, wychodzi na zewnątrz i gorzko płacze (Łk 22,62). Płacze, ale nie rozpacza. Piotr odrywa się od grzechu, by skupić się przede wszystkim na Bogu i jego miłosierdziu. Św. Jan Vianney powiedział kiedyś: "Mówi się, że wielu się spowiada, ale mało nawraca. Sądzę, że niewielu ludzi spowiada się, żałując naprawdę".
Często przy spowiedzi kierujemy się właśnie motywami ziemskimi: "nie sprawdziłem się", „co oni o mnie pomyśleli". Niektórzy skarżą się: "nie czuję boleści duszy z powodu swego grzechu".
Żal jest doświadczeniem złożonym, dynamicznym. Mówiąc: "Nie czuję żalu", opisujemy własne emocje. Żal jednak jest przede wszystkim aktem wiary, a nie doświadczeniem uczuciowym. Dlatego możemy wzbudzić w sobie żal także wtedy, gdy nasza sfera uczuciowa ma upodobanie w grzechu i gdy tkwimy w rodzącej grzechy namiętności.Dobrze jest w sakramencie pojednania wyznać przywiązanie do namiętności, zadeklarować pragnienie wyzwolenia z owej namiętności.
Pomocą w dobrym przygotowaniu się do żalu za grzechy może być modlitwa króla Dawida, który popełnił straszny grzech, ale podobnie jak Piotr potrafił zapłakać nad swoim grzechem. Warto zatem przed spowiedzią świętą przeczytać Psalm 51. Żal za grzechy opisuje też prorok Joel: "Nawróćcie się do Mnie całym sercem, przez post i płacz, i lament; rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty" (Jl 2,12-13).
Żal w zewnętrznej formie wtedy dopiero ma swój sens religijny, kiedy dokonuje rozdarcia w moim sercu. Bo w sercu pojawiła się jakaś skamielina (namiętność), z której rodzą się grzechy. Ale łaska boża sprawia przemianę naszych serc: "Wyjmę z nich serce kamienne, a dam im serce z ciała" (Ez 11,19). Właśnie dlatego autentyczny żal za grzechy można nazwać skruchą: bo rzeczywiście kruszy on skamielinę. Tworzy nowe serce i nowego ducha – mówi prorok Ezechiel.
Jeśli moje serce zalega lodowiec – powiedziała kiedyś śp. Anna Kamieńska – to trzeba ten lód z siebie wypłakać. Reasumując, prawdziwy żal wypływa z miłości. Ciepło miłości topi lody. Miłość bowiem (oprócz uniesień) jest też sprawczynią smutku. Pisze o tym Apostoł Paweł: „Raduję się nie dlatego, żeście się zasmucili, ale żeście się zasmucili ku nawróceniu. Zasmuciliście się bowiem po Bożemu, tak iż nie ponieśliście przez to żadnej szkody. Bo smutek, który jest z Boga, dokonuje nawrócenia ku zbawieniuh (2 Kor 7-10). I tego "dobrego smutku", pełnego nadziei a nie rozpaczy życzę każdemu!
Droga pojednania – Mocne postanowienie poprawy
1. Rachunek sumienia
2. Żal za grzechy
3. Mocne postanowienie poprawy
4. Wyznanie grzechów
5. Zadośćuczynienie
2. Żal za grzechy
3. Mocne postanowienie poprawy
4. Wyznanie grzechów
5. Zadośćuczynienie
Postanowienie poprawy jest to wola nie grzeszenia w przyszłości. Chodzi o chęć do walki z grzechami, wolę nie grzeszenia, a nie o pewność nie grzeszenia w przyszłości. Tego nikt obiecać nie może, bo byłaby to pycha. Człowiek w pokorze musi uznać swoje słabości. Chrystus chce naszego piękna duchowego! Ale czy my tego również chcemy, czy my pragniemy zmieniać się, poprawić się? Chcielibyśmy być jak skała, jak stal, jak dąb. A my – z gliny. Obiecujemy i zapominamy. Jesteśmy pewni i wątpimy. Angażujemy się i odstępujemy. Podziwiamy i gardzimy. Grzeszymy i żałujemy. Upadamy i znowu się podnosimy.
Często narzekamy, że podczas spowiedzi wyznajemy te same grzechy, że wracamy do nich na co dzień, że się nie poprawiamy, choć to postanawiamy. Dlaczego tak się dzieje? Przyczyn można upatrywać: w ludzkiej słabości (chcemy czynić dobrze, a popełniamy zło), w nawykach i przyzwyczajeniach (są one jakby drugą naturą), w trwaniu w środowisku grzechu, w znieczuleniu sumienia (brak częstej spowiedzi), w motywach spowiedzi (np. bo mam być chrzestnym, bo pogrzeb babci, bo syn idzie do komunii), które są szlachetne ale zewnętrzne.
Św. Ignacy zwraca nam uwagę, by "postanawiać poprawę przy Jego łasce". A Chrystus wyraźnie powiedział : "Kto trwa we mnie ten przynosi owoc obfity" (J 15,5). To Bóg uzdalnia człowieka do poprawy, przemiany życia. Trzeba zatem nieustannie trwać w przymierzu z Bogiem. Mimo wszelkiej słabości i zawodności moralnej winniśmy powtarzać za św. Pawłem: "Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia" (Flp 4,13). A jutro, gdy znowu oprócz dobra objawi się nasza słabość, oprzeć się na zapewnieniu Pana: "Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali" (2 Kor 12,9).
Trzeba podjąć konkretną pracę nad daną dziedziną życia. Może to być na początku jeden grzech, który najczęściej popełniam, zaburzający naszą równowagę duchową i psychiczną. Ale uwaga! Bądź dobry dla siebie, nie chciej od razu wszystkiego zmieniać, nie spodziewaj się natychmiastowych rezultatów, nie histeryzuj, bądź cierpliwym wychowawcą samego siebie, przeczekaj okresy smutku i złych nastrojów, nie zadręczaj się. Jak postanowić poprawę grzechów, które zwalczamy nieraz latami, i które "towarzyszą" nam jak cień? Są to grzechy, które są bardziej owocem odruchowych, kompulsywnych reakcji, niż świadomej decyzji woli. Im bardziej ich nie akceptujemy i chcemy się ich pozbyć, tym bardziej "łaszą się do nas" (por. Rdz 4, 7). Zwykle mają silne powiązanie z głębszymi zranieniami, które wynosi się często z wczesnego okresu życia.
Wg teologa moralnego B. Häringa, są "pomieszaniem cierpienia z egoizmem, który nie został jeszcze pokonany w nas". Należy przyjąć jako pewne założenie moralne potrzebę zaakceptowania (z całą cierpliwością i ufnością w miłosierdzie Boże) tych niedomagań. Ale akceptacja nie może oznaczać bierności. Akceptując słabość człowiek winien doskonalić się na innych polach życia. Zmiana w człowieku dokonuje się zawsze na zasadzie naczyń połączonych. Nie ma takich grzechów, z których nie można się poprawić. "Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska" (Rz 5,20).
Prawdziwie doświadczony żal za grzechy i postanowienie poprawy stają się źródłem wolności wewnętrznej. Najpierw wolności wobec przeszłości, gdyż przeszłość nie ciąży już nad człowiekiem i nie determinuje go. Następnie wolności wobec przyszłości, której człowiek przestaje się lękać, ponieważ powierzył ją Bogu.
Często narzekamy, że podczas spowiedzi wyznajemy te same grzechy, że wracamy do nich na co dzień, że się nie poprawiamy, choć to postanawiamy. Dlaczego tak się dzieje? Przyczyn można upatrywać: w ludzkiej słabości (chcemy czynić dobrze, a popełniamy zło), w nawykach i przyzwyczajeniach (są one jakby drugą naturą), w trwaniu w środowisku grzechu, w znieczuleniu sumienia (brak częstej spowiedzi), w motywach spowiedzi (np. bo mam być chrzestnym, bo pogrzeb babci, bo syn idzie do komunii), które są szlachetne ale zewnętrzne.
Św. Ignacy zwraca nam uwagę, by "postanawiać poprawę przy Jego łasce". A Chrystus wyraźnie powiedział : "Kto trwa we mnie ten przynosi owoc obfity" (J 15,5). To Bóg uzdalnia człowieka do poprawy, przemiany życia. Trzeba zatem nieustannie trwać w przymierzu z Bogiem. Mimo wszelkiej słabości i zawodności moralnej winniśmy powtarzać za św. Pawłem: "Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia" (Flp 4,13). A jutro, gdy znowu oprócz dobra objawi się nasza słabość, oprzeć się na zapewnieniu Pana: "Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali" (2 Kor 12,9).
Trzeba podjąć konkretną pracę nad daną dziedziną życia. Może to być na początku jeden grzech, który najczęściej popełniam, zaburzający naszą równowagę duchową i psychiczną. Ale uwaga! Bądź dobry dla siebie, nie chciej od razu wszystkiego zmieniać, nie spodziewaj się natychmiastowych rezultatów, nie histeryzuj, bądź cierpliwym wychowawcą samego siebie, przeczekaj okresy smutku i złych nastrojów, nie zadręczaj się. Jak postanowić poprawę grzechów, które zwalczamy nieraz latami, i które "towarzyszą" nam jak cień? Są to grzechy, które są bardziej owocem odruchowych, kompulsywnych reakcji, niż świadomej decyzji woli. Im bardziej ich nie akceptujemy i chcemy się ich pozbyć, tym bardziej "łaszą się do nas" (por. Rdz 4, 7). Zwykle mają silne powiązanie z głębszymi zranieniami, które wynosi się często z wczesnego okresu życia.
Wg teologa moralnego B. Häringa, są "pomieszaniem cierpienia z egoizmem, który nie został jeszcze pokonany w nas". Należy przyjąć jako pewne założenie moralne potrzebę zaakceptowania (z całą cierpliwością i ufnością w miłosierdzie Boże) tych niedomagań. Ale akceptacja nie może oznaczać bierności. Akceptując słabość człowiek winien doskonalić się na innych polach życia. Zmiana w człowieku dokonuje się zawsze na zasadzie naczyń połączonych. Nie ma takich grzechów, z których nie można się poprawić. "Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska" (Rz 5,20).
Prawdziwie doświadczony żal za grzechy i postanowienie poprawy stają się źródłem wolności wewnętrznej. Najpierw wolności wobec przeszłości, gdyż przeszłość nie ciąży już nad człowiekiem i nie determinuje go. Następnie wolności wobec przyszłości, której człowiek przestaje się lękać, ponieważ powierzył ją Bogu.
Droga pojednania – Wyznanie grzechów
1. Rachunek sumienia
2. Żal za grzechy
3. Mocne postanowienie poprawy
4. Wyznanie grzechów
5. Zadośćuczynienie
2. Żal za grzechy
3. Mocne postanowienie poprawy
4. Wyznanie grzechów
5. Zadośćuczynienie
Wyznanie grzechów to nie bezduszne wyliczenie win, ale spotkanie z Bogiem żywym. Wyznanie grzechów przed Bogiem i przed kapłanem jest znakiem, że pod wpływem łaski dokonało się w człowieku nawrócenie. Pan Jezus władzy odpuszczania grzechów udzielił Apostołom: "Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane" (J 20, 23). Tę władzę apostołowie przekazali swoim następcom biskupom a oni kapłanom. Kapłan działa w imieniu Chrystusa i daje pewność przez rozgrzeszenie, że Bóg przebaczył grzechy. Gdyby człowiek spowiadał się tylko przed Panem Bogiem, nigdy by takiej pewności nie uzyskał.
Wyznanie win jest potrzebą psychiczno-fizyczną człowieka. Tam gdzie odrzucono kapłaństwo i sakrament pokuty ludzie szybko wypracowali metodę psychoanalizy. Lekarz psychoanalityk może pomóc zrozumieć postępowanie, ale nie może usprawiedliwić, a przede wszystkim nie może rozgrzeszyć. Kapłan zaś nie tylko pomaga, ale rozgrzesza w imieniu Boga i darzy mocą Bożą. Jest też zobowiązany jest do absolutnej tajemnicy.
Warto pamiętać, że szczere wyznanie grzechów może się stać piękną modlitwą. Przykład daje Syn Marnotrawny: "Ojcze zgrzeszyłem przeciw Tobie" (Łk 15, 18) albo Dawid: "Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami. Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń, Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję" (Ps 25). Wtedy konfesjonał będzie świadkiem radości ojca, który nakłada nam najlepszą suknię, daje pierścień na rękę, sandały na nogi i wyprawia ucztę na naszą cześć, bo "byliśmy umarli a znów ożyliśmy, zaginęliśmy, a odnaleźliśmy się". Nasza wiara w tym momencie wyraża się poprzez świadomą odpowiedź: AMEN na słowa rozgrzeszenia.
Wyznanie win jest potrzebą psychiczno-fizyczną człowieka. Tam gdzie odrzucono kapłaństwo i sakrament pokuty ludzie szybko wypracowali metodę psychoanalizy. Lekarz psychoanalityk może pomóc zrozumieć postępowanie, ale nie może usprawiedliwić, a przede wszystkim nie może rozgrzeszyć. Kapłan zaś nie tylko pomaga, ale rozgrzesza w imieniu Boga i darzy mocą Bożą. Jest też zobowiązany jest do absolutnej tajemnicy.
Warto pamiętać, że szczere wyznanie grzechów może się stać piękną modlitwą. Przykład daje Syn Marnotrawny: "Ojcze zgrzeszyłem przeciw Tobie" (Łk 15, 18) albo Dawid: "Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami. Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń, Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję" (Ps 25). Wtedy konfesjonał będzie świadkiem radości ojca, który nakłada nam najlepszą suknię, daje pierścień na rękę, sandały na nogi i wyprawia ucztę na naszą cześć, bo "byliśmy umarli a znów ożyliśmy, zaginęliśmy, a odnaleźliśmy się". Nasza wiara w tym momencie wyraża się poprzez świadomą odpowiedź: AMEN na słowa rozgrzeszenia.
Droga pojednania – Zadośćuczynienie
1. Rachunek sumienia
2. Żal za grzechy
3. Mocne postanowienie poprawy
4. Wyznanie grzechów
5. Zadośćuczynienie
2. Żal za grzechy
3. Mocne postanowienie poprawy
4. Wyznanie grzechów
5. Zadośćuczynienie
Zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu jest próbą naprawy zła, grzechów, jest wyrazem naszego nawrócenia. Zadośćuczynienie to odprawienie pokuty i trwanie w duchu pokutnym. Jest to często zapomniany warunek spowiedzi świętej. Wielu uważa, że spowiedź jest skończona, kiedy usłyszy się pukanie księdza. Tymczasem pozostaje jeszcze nasze zaangażowanie.
Spowiedź święta gładzi wszelkie grzechy, upodabnia nas do Jezusa, ale zostają rysy, kurz –skutki grzechów. Trzeba naszej pokuty, zadośćuczynienia, aby ten kurz i rysy znikały z naszej duszy upodobnionej do Chrystusa.
Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza, że pokutą może być modlitwa, jakaś ofiara, dzieło miłosierdzia, służba bliźniemu, dobrowolne wyrzeczenie, cierpienie, a zwłaszcza cierpliwa akceptacja krzyża, który musimy dźwigać (KKK 1460).Na temat zadośćuczynienia mówi Ewangelia o celniku Zacheuszu. Jezus zatrzymał się u niego w domu, a on wtedy powiedział: gPanie połowę mojego majątku rozdaję ubogim, a jeśli kogoś skrzywdziłem zwracam poczwórnieh. Może niejeden z nas oglądał film "Misja". Człowiek, który zabił swego brata idzie z misjonarzami do buszu ciągnąc za sobą sieć pełną żelastwa. Ten człowiek zrozumiał swój grzech, żałował, otrzymał przebaczenie, ale wiedział że to nie wszystko. Chce jeszcze odpokutować za swe winy.
Trzeba pamiętać, że w każdym grzechu jest wina i kara. Człowiek popełniając grzech świadomie i dobrowolnie zaciąga winę wobec Boga i bliźniego. W Kościele tworzymy Jedno Ciało – jeśli chory jest jeden członek to odczuwa to całe Ciało. Jeśli popełniam grzech to cierpi na tym Kościół, zmniejsza się świętość Kościoła. Można zobaczyć to oczyma wiary. Sakrament pojednania odpuszcza nam grzechy i karę wieczną. Pozostaje jednak jeszcze kara doczesna, która powinna być odpokutowana. Z reguły na spowiedzi otrzymujemy pokutę nieadekwatną do popełnionych grzechów. Odmówienie litanii, nabożeństwa, różańca zawiera trud, ale raczej jest to pokuta symboliczna.
Człowiek sam musi zrozumieć, że powinien zaangażować się w pokutę. Są grzechy, które wyrządzają szkodę namacalną. Trzeba ją naprawić. Np. oddać rzecz ukradzioną, przywrócić dobrą sławę temu, kogo oczerniliśmy. Bywają grzechy, których wprost nie da się naprawić. Wówczas wynagrodzenie szkody winno być "zastępcze" o charakterze duchowym (np. ofiarowanie jałmużny potrzebującemu, na dzieła charytatywne). Czyń pokutę, ale w ukryciu. Wzrastaj w Boga swoją uczciwością, dobrocią, serdecznością ale nie obnoś się z tym coś dobrego uczynił. Nie zabiegaj, nie proś, nie żebrz o akceptację, uznanie, pochwałę, nagrodę. Nie spodziewaj się, że za twoje uczciwe życie, codzienną pracę i poświęcenie będzie ci się koniecznie dobrze powodziło. Jesteśmy wyznawcami Jezusa Ukrzyżowanego więc nie dziw się, ze Bóg nie przysyła Ci hufców anielskich do pomocy. Bo Jemu tez nie przysłał.
Człowiek urzeczywistnia się na tyle, na ile od siebie potrafi wymagać (JP II).
Posłuchaj głosu świętych, wyrażających dziękczynienie za wyrywanie z pokusy: "Doświadczyłeś nas Panie, w ogniu i jak srebro wypróbowałeś; prowadziłeś nas wąską drogą, włożyłeś utrapienia na nasze barki, postawiłeś nam ludzi na nasze głowy. Przeszliśmy przez ogień i wodę, ale nas wywiodłeś na ochłodę" (Ps 65, 10-12).
Spowiedź święta gładzi wszelkie grzechy, upodabnia nas do Jezusa, ale zostają rysy, kurz –skutki grzechów. Trzeba naszej pokuty, zadośćuczynienia, aby ten kurz i rysy znikały z naszej duszy upodobnionej do Chrystusa.
Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza, że pokutą może być modlitwa, jakaś ofiara, dzieło miłosierdzia, służba bliźniemu, dobrowolne wyrzeczenie, cierpienie, a zwłaszcza cierpliwa akceptacja krzyża, który musimy dźwigać (KKK 1460).Na temat zadośćuczynienia mówi Ewangelia o celniku Zacheuszu. Jezus zatrzymał się u niego w domu, a on wtedy powiedział: gPanie połowę mojego majątku rozdaję ubogim, a jeśli kogoś skrzywdziłem zwracam poczwórnieh. Może niejeden z nas oglądał film "Misja". Człowiek, który zabił swego brata idzie z misjonarzami do buszu ciągnąc za sobą sieć pełną żelastwa. Ten człowiek zrozumiał swój grzech, żałował, otrzymał przebaczenie, ale wiedział że to nie wszystko. Chce jeszcze odpokutować za swe winy.
Trzeba pamiętać, że w każdym grzechu jest wina i kara. Człowiek popełniając grzech świadomie i dobrowolnie zaciąga winę wobec Boga i bliźniego. W Kościele tworzymy Jedno Ciało – jeśli chory jest jeden członek to odczuwa to całe Ciało. Jeśli popełniam grzech to cierpi na tym Kościół, zmniejsza się świętość Kościoła. Można zobaczyć to oczyma wiary. Sakrament pojednania odpuszcza nam grzechy i karę wieczną. Pozostaje jednak jeszcze kara doczesna, która powinna być odpokutowana. Z reguły na spowiedzi otrzymujemy pokutę nieadekwatną do popełnionych grzechów. Odmówienie litanii, nabożeństwa, różańca zawiera trud, ale raczej jest to pokuta symboliczna.
Człowiek sam musi zrozumieć, że powinien zaangażować się w pokutę. Są grzechy, które wyrządzają szkodę namacalną. Trzeba ją naprawić. Np. oddać rzecz ukradzioną, przywrócić dobrą sławę temu, kogo oczerniliśmy. Bywają grzechy, których wprost nie da się naprawić. Wówczas wynagrodzenie szkody winno być "zastępcze" o charakterze duchowym (np. ofiarowanie jałmużny potrzebującemu, na dzieła charytatywne). Czyń pokutę, ale w ukryciu. Wzrastaj w Boga swoją uczciwością, dobrocią, serdecznością ale nie obnoś się z tym coś dobrego uczynił. Nie zabiegaj, nie proś, nie żebrz o akceptację, uznanie, pochwałę, nagrodę. Nie spodziewaj się, że za twoje uczciwe życie, codzienną pracę i poświęcenie będzie ci się koniecznie dobrze powodziło. Jesteśmy wyznawcami Jezusa Ukrzyżowanego więc nie dziw się, ze Bóg nie przysyła Ci hufców anielskich do pomocy. Bo Jemu tez nie przysłał.
Człowiek urzeczywistnia się na tyle, na ile od siebie potrafi wymagać (JP II).
Posłuchaj głosu świętych, wyrażających dziękczynienie za wyrywanie z pokusy: "Doświadczyłeś nas Panie, w ogniu i jak srebro wypróbowałeś; prowadziłeś nas wąską drogą, włożyłeś utrapienia na nasze barki, postawiłeś nam ludzi na nasze głowy. Przeszliśmy przez ogień i wodę, ale nas wywiodłeś na ochłodę" (Ps 65, 10-12).
M.P.